Wojciech Piskozub głośno zdradza chęć zostania burmistrzem Milicza. Zarówno chęć jak i prawo ubiegania się o tę funkcję to dobre prawo każdego obywatela, niezależnie od płci czy nawet wyznania. Cóż zrobić, gdy rozum nie nadąża za ambicjami?
W przynależnym wyborczym ambicjom słowotoku znalazł się dość ekstrawagancki postulat żłobka w każdej (!!!) wsi. Cóż postulat jest tyleż ekstrawagancki co niedorzeczny. Chyba, że…
weźmiemy pod uwagę wciąż aktualne lekko przenośne znaczenie słowa „żłobek”. Młodszym czytelnikom przypomnimy, że to nazwa miejsca, do którego można było trafić mocno nadużywszy specyfików, o których reklamę wciąż toczy się społeczny spór. Wtedy można rozpocząć dyskusję. Czy w każdej wsi, czy tylko w tej, gdzie uchował się jeszcze sklep, gdzie można nabyć wino, piwo, nalewkę czy co tam się konsumentowi spodoba. Wtedy przy założeniu odpowiednio wysokiej konsumpcji można rozważyć ekonomiczny sens takiego przedsięwzięcia.
Wielbiąc demokrację i jednocześnie z sympatią obserwując starania Piskozuba podsuńmy mu kilka koncepcji pod hasłem „w każdej wiosce”.
Marek Hłasko pisał o zdumionych chłopach, którzy w radio słuchali o szpitalu właśnie postawionym w ich wiosce. Co dalej? Może elektrownia? A w ostatecznym rzucie programowym skocznia narciarska, kopalnia węgla i huta. Choć ta ostatnia (wiemy wszak skąd przeróżne Rudy w naszej okolicy) miałaby choć cień sensu.
Na pewno większy niż ów żłobek

czytaj też  Milicka młodzież w Sejmie RP
Poprzedni artykułProces przegrany, ale to nie porażka
Następny artykułPrzejażdżka Konwaliową