Zatrucie Baryczy przed trzema laty jakoś zniknęło ze społecznej pamięci. Cóż rok temu niemal zamordowano Odrę, a teraz te same złote algi pojawiły się w Wiśle. Któż by tam pamiętał o 134 kilometrach rzeki na granicy Wielkopolski i Dolnego Śląska.
Tymczasem Barycz i cała infrastruktura Stawów Milickich są tak cenne przyrodniczo i turystycznie, że wcale nie od rzeczy byłoby uczynienie ich parkiem narodowym.
OKO.PRESS w bardzo obszernym tekście szuka przyczyn tego co stało się trzy lata temu.
Nie mamy dobrych informacji. Wody Polskie, Inspekcja Ochrony Środowiska, aktywiści i wielu innych nie są w stanie jednoznacznie ustalić co i dlaczego się stało.
Przypomnijmy w lipcu 2020 Barycz spłynęła gęstą, brązową maź wpływającą do rzeki i unoszącą się na powierzchni pianę. Miejscami Barycz była czarna. Były duszące się ryby i zapach zgnilizny. Martwe raki. Uciekły na ląd, próbując ratować się przed zanieczyszczeniem i tam umarły.
8 lipca TVN24 podaje, że rzeka “pełna jest śniętych ryb. Okoliczni mieszkańcy zgłaszają, że padły także żaby, a nawet szczury”.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu wyklucza zakażenie przemysłowe i stwierdza bardzo niski poziom tlenu w wodzie, przez który duszą się ryby. Burmistrz Milicza zleca własne badania prywatnej firmie z Krotoszyna. Laboratorium potwierdza obecność paciorków kałowych i bakterii E. coli, która występuje we florze bakteryjnej jelita grubego u ludzi i zwierząt.
I tak naprawdę do dziś nie wiemy nic więcej.
To wielkie oskarżenie całego państwa. Wtedy, gdy Barycz umierała trwały wybory prezydenckie. Państwowe kompletnie zamilczały tragedię Baryczy. I wcale nie chodzi to o jakąś niechęć do czystych rzek czy powietrza. W tym samym czasie awaria warszawskiej oczyszczalni Czajka była poręcznym kijem na Rafała Trxaskowskiego.
Próbę wyjaśnienia – też niedoskonałą możemy znaleźć na poniższym filmie
Jeszcze raz zatem
Nad Barycz nikt się nie wybrał, nie wysłano tam wojska, żeby pomogło walczyć z tą katastrofą ekologiczną. Nad Barycz nie pofatygował się żaden z ministrów, a kandydaci milczą o tej sprawie. Widocznie sytuacji Baryczy nie da się wykorzystać politycznie, dlatego obie strony nabrały w tej sprawie wody w usta.
Kto albo co zatruło Barycz? Wciąż w grze są tylko hipotezy
– Odpady z ubojni w Odolanowie
– Pryzmy gnoju, które ulewne deszcze miały spłukać z pól
– wcale nie można też wykluczyć, że to po prostu upał „zabrał” tlen z rzeki. To ostatnie wyjaśnienie wielu byłoby na rękę, bo odrzuca bezpośredni udział człowieka. Ma tylko jedną wadę – jest kompletnie nielogiczne – skąd piana, skąd wyniki badań wody z zanieczyszczeniami.
Tak czy owak – te zmarnowane trzy lata to chyba najmocniejsze z możliwych oskarżeń wszystkich, którym powinno leżeć na sercu dobro przyrody.