– Mówi pan często o wyjątkowej chwili, w jakiej znalazł się Milicz i cała gmina. Na czym polega ta wyjątkowość?
Po długim czasie oczekiwania oraz blokady ze strony Polski, uruchomione zostały nowe środki unijne w niespotykanej dotychczas wielkości. Mówię oczywiście o funduszach spójności oraz o Krajowym Planie Odbudowy (KPO). Równolegle w Polsce nastąpiła zmiana rządu, który oczywiście jest bardziej przyjazny samorządom niż poprzednicy, a z którym, jak powszechnie wiadomo, Milicz będzie lepiej porozumiewał się niż dotychczas. Oczywiście to zależy w dużej mierze od tego, kto w tym Miliczu będzie partnerem dla administracji rządowej. Powinien to być ktoś, odznaczający się wiedzą i doświadczeniem samorządowym. Nie będę stroił się w udawaną skromność, ale z większością tych ludzi mam dobre, towarzyskie a czasem przyjacielskie kontakty. To daje mi jakieś prawo do sformułowania tezy, że moje doświadczenie może przysporzyć Miliczowi wiele korzyści.
– Chce Pan powiedzieć że układy towarzyskie będą decydowały o pomyślności naszej gminy?
Nie, absolutnie nie! O tym zadecyduje zespół profesjonalnych i doświadczonych ludzi, którzy umieją i chcą ze sobą współpracować. Którzy mają doświadczenie i sukcesy w tej mierze. Którzy potrafią zabiegać wykorzystywać i rozliczać środki unijne. Ja mam taki zespół, z którym wiele przeszliśmy i który przez lata okrzepł w boju. Nawet nie pytam czym dysponują inni kandydaci na to stanowisko. Ale trzeba sobie też jasno powiedzieć, że relacje interpersonalne, a czasem towarzyskie, mogą wiele pomóc w szybkości dotarcia do ludzi oraz instytucji od których wiele zależy. Przykład? Boisko piłkarskie w Kaszowie. Od czterech lat staramy się o jego przejęcie na rzecz gminy i sołectwa. Dotychczas bezskutecznie, bo pan dyrektor we Wrocławiu postanowił z wiadomych tylko sobie powodów nas zablokować. Wystarczyła zmiana władzy i już dzisiaj po dwóch miesiącach mamy wstępną decyzję pozytywną dla Sokoła Kaszowo i gminy Milicz. A poza tym, nie mam nic przeciwko temu, aby osobiste relacje i kontakty przekładały się na pozytywne dla gminy, dla powiatu i dla wspólnoty decyzje i rozstrzygnięcia. Myślę, że z osób kandydujących na stanowisko burmistrza, tylko ja mogę to dziś zapewnić.
– Co jeszcze wyróżnia pana spośród zarejestrowanych kandydatów na to stanowisko?
Mógłbym sparafrazować żartobliwie hasło, które gdzieś przeczytałem w Miliczu-„ nie słowa lecz czyny”. W myśl tego zawołania poświadczeniem mojej pracy są drogi, ścieżki rowerowe, hale sportowe, kino, żłobek, remizy OSP, piękniejące szkoły, Zalew, akwarium i temu podobne obiekty. A jakie czyny stoją za moimi kontrkandydatami? Trzeba sobie też powiedzieć jasno ja mam wielki szacunek do wieku szczególnie tego podeszłego, ale to nie jest praca dla emeryta na pół etatu. Tutaj nie można sobie dorabiać do emerytury, bo to jest praca na pełen gwizdek ,pełną parą, często 24 h na dobę. Ale z drugiej strony trzeba też zauważyć, że to nie jest poletko doświadczalne dla kogoś, kto nie ma żadnego doświadczenia, kto nigdy niczym nie zarządzał. To nie jest miejsce do nauki, bo zbyt wiele może miliczan kosztować. Milicz miał zły czas pomiędzy rokiem 2006 – 2014, kiedy praktycznie nie korzystał ze środków zewnętrznych. Nie można do tego wracać i nie można tego powtórzyć; nie stać nas na to. Milicz musi nadrabiać zaległości z tamtych lat, Milicz musi się rozwijać, bo tego oczekuje od nas lokalna społeczność. A naukę można odebrać bezpiecznie w kilku innych instytucjach nie robiąc przy okazji krzywdy innym.