Prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie nam dane podsumować eksperymentu odpadowego prowadzonego przez gminę Milicz, ale spróbujmy ustalić, co już wiemy dzisiaj.
- W drugim miesiącu roku nie ma wyłonionego wykonawcy na odbiór i zagospodarowanie odpadów.
- W kolejnym mieście wybuchło oburzenie na informacje, że z Milicza przewiezione zostaną odpady na jego teren. Po Jarocinie, Ostrowie Wlkp. grozą powiało w Sulmierzycach. Burmistrz, który o wszystkim dowiedział się z mediów, zapowiedział podjęcie zdecydowanych kroków sprzeciwu.
- 4 lutego otwarto w Miliczu instytucję podobną do PSZOK-u, gdyż każdy kto widział prawidłowo zorganizowany punkt zbiórki odpadów wie, że powinien on spełniać wiele norm. Jakie normy spełnia milicki? Zdjęcia mówią same za siebie. Główną atrakcją są dni i godziny otwarcia. Punkt PSZOKopodobny czynny jest 2 dni w tygodniu. Do tego ważenie odpadów będzie się odbywało staropolską, ale ciągle żywą, metodą „na oko”.
- Firma sprawdzana przez komisję przetargową do dzisiaj nie przedstawiła ważnej umowy z RIPOKiem na wywóz śmieci, czym nie wypełnia zapisów SIWZ w postępowaniu przetargowym.
- Burmistrz 10 stycznia ogłosił w SM sukces.
I pomyśleć, że jeszcze pół roku temu, za 28,50 zł od osoby, mieliśmy w Miliczu systematyczny odbiór odpadów, cała segregacja odbierana w 1 dzień, PSZOK czynny przez cały tydzień.
Dzisiaj koszt na jedną osobę wynosi ok. 64 zł.
A resztę każdy sobie sam dopowie.