Bezpartyjni chcieli zmienić swojego człowieka w zarządzie województwa. PiS się nie zgodził chcą przyprzeć swych koalicjantów do ściany. Ci zagrozili zerwaniem koalicji, co przed wyborami byłoby dla rządzącej partii sporym dyskomfortem. W jednej z głównych ról niedawny – średnio sławnej pamięci – burmistrz Milicza.

Bezpartyjni zaczęli od wniosku o odwołanie z zarządu ich przedstawiciela Michała Bobowca. Sesja w tej między innymi sprawie miała się odbyć w najbliższy wtorek, tyle że przewodniczący sejmiku Andrzej Jaroch z PiS jej nie zwołał. Dlaczego?
PiS nie chce by Bobowca zastąpił Paweł Wybierała. I tu znów pojawia się milicki trop. Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Śródmieście podjęła właśnie, zawieszone w grudniu 2017 r., śledztwo w sprawie przekroczenia przez Wybierałę jako burmistrza uprawnień i niedopełnienie przez niego obowiązków w okresie od 2011 do 2014 r. Za co grozi do trzech lat więzienia. Ale za co grozi?
I tu znów pojawia się Milicz. Przekroczenie uprawnień miało polegać na wydawanie najpierw przez gminę, a potem przez Ośrodek Sportu i Rekreacji płatnego „Tygodnika Milickiego”. Gmina – zgodnie z opinią RiO nie może ani prowadzić, ani dotować takiej działalności. W tle pojawia się również „krośnicka” frakcja Dariusza Stasiaka i Mirosława Drobiny, która ponoć bardzo się koalicjantom nie podoba.
Drugie tło to zbliżające się wybory prezydenckie i minister Michał Dworczyk, ojciec chrzestny tego samorządowego układu. Czy znów przyleci do Wrocławia rządowym rejsem, by tym razem ratować pracowicie zlepioną przez siebie koalicję?

czytaj też  Kolejna fala smsów "na paczkę"
Poprzedni artykułSami ozdrowieńcy
Następny artykułBez zmian, Milickie na zero