Przy niedawnym sadzeniu lasu w naszej okolicy padło wiele słów o ich obronie, wreszcie o wyroku TSUE, który jakoby miał pozbawić Polaków praw do „ich” lasów. Tymczasem prawo do polskich lasów zabrano nam już dawno, a wyrok z Luksemburga jest szansą na choć częściowe jego przywrócenie.
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że Polska nie przestrzega prawa środowiskowego UE, a organizacje pozarządowe i obywatele powinni móc kwestionować plany urządzania lasu w sądzie. Wyrok zapadł 2 marca i od tamtej pory mamy w Polsce spór. Po jednej stronie ekolodzy głoszą zwycięstwo przyrody, po drugiej leśnicy i rząd wieszczą katastrofę gospodarczą.
Trybunał Sprawiedliwości UE zajmował się skargą Komisji Europejskiej z 2021 roku. Wyrok, jaki zapadł na początku marca 2023 roku, dotyczył dwóch spraw. Po pierwsze, TSUE stwierdził, że polskie społeczeństwo nie ma zagwarantowanego prawa do sądu w zakresie skarżenia planów urządzenia lasu (PUL), na podstawie których prowadzona jest gospodarka leśna. Tymczasem domaga się tego treść Konwencji z Aarhaus, ratyfikowanej przez Polskę w 2003 roku.
Po drugie, uznał, że polskie prawo w niewystarczającym stopniu chroni przyrodę, ponieważ nie zawiera precyzyjnych gwarancji ochrony siedlisk i gatunków wymaganych dyrektywami ptasią i siedliskową, a jedynie ogólne wytyczne, które łatwo zignorować.
Sprawa trafiła do KE w lutym 2017 roku za sprawą trzech organizacji pozarządowych: Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, WWF Polska i Fundacji Frank Bold. Trwały wtedy wycinki na terenie jedynego w Polsce obiektu przyrodniczego widniejącego na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO – Puszczy Białowieskiej. Organizacje pozarządowe i Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar w Naczelnym Sądzie Administracyjnym chciały wtedy zaskarżyć aneks do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża, który pozwolił na wycinki.

I nie mogli, bo wtedy sąd uznał, że decyzja o prowadzonej wycince “nie należy do aktów podlegających sądowo-administracyjnej kontroli, albowiem dotyczy wykonywania przez Lasy Państwowe uprawnień właścicielskich do lasów”. Uznał ją więc za wewnętrzną sprawę Lasów Państwowych, a nie publiczną kwestię ochrony przyrody. Rozstrzygnięcie wskazywało, że obywatele nie dysponowali narzędziami prawnymi uprawniającymi do kontrolowania zgodności z prawem Planów Urządzenia Lasu. Choć te przysługują im w kontekście ochrony przyrody na mocy Konwencji z Aarhaus.

Skarga trzech fundacji w KE miała to urzeczywistnić w Polsce. Po 6 latach sądowej batalii, TSUE zgodził się z RPO i organizacjami pozarządowymi: uznał „obowiązek zapewnienia przez Rzeczpospolitą Polską możliwości wystąpienia do sądu z wnioskiem o skuteczne zbadanie pod względem merytorycznym i formalnym legalności planów urządzenia lasu”.

Co skarżyła Komisja Europejska?
TSUE przychylił się też do zarzutu, że polskie przepisy – dokładniej, uchylony po złożeniu skargi przez Komisję (ale obowiązujący w chwili składania skargi) artykuł 14b ust. 3 ustawy o lasach – niewystarczająco chronią dziką przyrodę. Unijne dyrektywy o ochronie przyrody znane jako “ptasia” i “siedliskowa” nakazują ustanowienie “rygorystycznych systemów ochrony gatunków zwierząt oraz obowiązek ochrony dzikiego ptactwa”.

Zdaniem organizacji pozarządowych, decyzja TSUE to zwycięstwo obywateli i polskiej przyrody. Jak wskazują, już zaskarżenie przyczyniło się do wycofania artykułu z ustawy o lasach, który w tamtym brzmieniu, pozbawiał przyrodę ochrony prawnej.

TSUE potwierdził też, że plany zarządzania lasami nie mogą być traktowane jako wewnętrzny dokument Lasów Państwowych. Musi być możliwa ich kontrola i zaskarżanie w sądach.
Organizacje pozarządowe twierdzą, że wskutek decyzji trybunału, Polskę czeka wytężona praca nad reformą polskiej gospodarki leśnej.

Poprzedni artykułWraca stare, ale czy dobre?
Następny artykułCzy jabłczan kreatyny jest lepszy od monohydratu kreatyny?