Parafianie w Krośnicach coraz ostrzej wyrażają sprzeciw przeciwko swojemu proboszczowi ks. Andrzejowi Buryle i jego bratu Wacławowi, wikariuszowi krośnickiej parafii.
Konflikt w krośnickiej parafii trwa już od wielu lat, a jego powodem są księża Andrzej i Wacław Buryłowie. To bracia, z których ks. Andrzej jest proboszczem krośnickiej parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego, a ks. Wacław wikariuszem tej parafii. Dla dodania smaczku należy dodać, że w tym samym milickim dekanacie funkcje proboszcza w milickim kościele pw. św. Anny pełni trzeci brat Buryła – ks. Bogdan. Już wcześniej na łamach gazety cytowaliśmy wypowiedzi parafian z trenu milickiego dekanatu, że ten triumwirat nigdy nie powinien być usankcjonowany przez wrocławską Archidiecezję.
Nie wszyscy księża z terenu milickiego dekanatu z działaniami braci księży Buryłami się zgadzali, czego przykładem było odejście w ubiegłym roku szanowanego proboszcza i duszpasterza w przylegającej do Krośnic parafii we Wierzchowicach ks. Mariusza Koprasa. Minął rok od czasu, gdy doprowadzony do granic wytrzymałości ks. Mariusz Kopras, wówczas proboszcz wierzchowickiej parafii, poprosił arcybiskupa J. Kupnego o przeniesienie. Decyzja ks. Koprasa odbiła się wówczas szerokim echem wśród lokalnej społeczności.
Przypomnijmy, że działania księży Buryłów od wielu lat budzą coraz większe kontrowersje, a krośnicki kościół się wyludnia. Liczba przeciwników księży Buryłów stale się powiększa. Parafianie coraz liczniej i częściej zgłaszają do Kurii kolejne działania księży Buryłów, kierując wiele pism, w których szczegółowo opisywano nieprawidłowości oraz niezgodne z nauką Kościoła tezy głoszone przez braci Buryłów. Wiele osób udało się również na osobiste spotkania z przedstawicielami Kurii, w tym także z głową wrocławskiego kościoła – ks. arcybiskupem Józefem Kupnym.
Co istotne, jak się dowiadujemy od krośnickich parafian nikt z przedstawicieli wrocławskiej kurii w spotkaniach i rozmowach telefonicznych prowadzonych z tymi osobami nie negował tego, że księża Buryłowie już dawno powinni odejść z parafii w Krośnicach, co więcej poinformowano, że sprawa księży Buryłów jest znana w kurii od lat.
– Rozmawialiśmy z wieloma hierarchami wrocławskiej kurii, z biskupami pomocniczymi – biskupem J. Kcicińskim, księżmi – dyrektorami poszczególnych wydziałów, kanclerzem (byłym i obecnym), sekretarzem, rzecznikiem, a nawet samym ks. arcybiskupem J. Kupnym – wszyscy, słysząc o tym, co księża Buryłowie mówią z ambony, o wiecznej polityce, o Smoleńsku, ale także o herezjach mówią zgodnie, to jest patologiczna sytuacja – żalą się parafianie z Krośnic, przedstawiciele komitetu żądającego od abp. J. Kupnego dokonania zmiany w krośnickiej parafii.
W odniesieniu do odejścia ks. Mariusza Koprasa z Wierzchowiec, parafianie stwierdzają, że: – Fakt, że są tutaj już tyle lat jest wręcz nie do pomyślenia – mówią mieszkańcy Krośnic – co więcej, ks. arcybiskup w rozmowie z nami powiedział, że nie dziwi się, że ks. Mariusz poprosił o przeniesienie, bo on zrobiłby dokładnie to samo! Księża w Kurii mówili nam, że bracia Buryłowie przyjeżdżają do Kurii, spotykają się z nimi i proszą o „dobre słowo” za nimi u arcybiskupa. Księża, słysząc od nas, co dzieje się w naszym kościele, jakie są podziały w naszej parafii, a nawet w rodzinach za sprawą księży Buryłów, po prostu łapali się za głowę. Dziękowali nam, że przyjechaliśmy. Więcej – współczuli nam, że to tak długo trwa, że ks. arcybiskup do tej pory ich stąd nie zabrał. Z jednej strony byliśmy zszokowani, a jednocześnie pełni nadziei, że skoro wszyscy w kurii, z którymi się spotkaliśmy, włącznie z arcybiskupem, przyznają nam rację, to wkrótce nasz koszmar się skończy. Poza tym utwierdziliśmy się w przekonaniu, że postępujemy słusznie, zgłaszając te nieprawidłowości do kurii, mimo że księża Buryłowie wyzywają z ambony tych, co „donoszą” do kurii od SB-ków i faryzeuszy – mówią parafianie.
Jak się dowiadujemy parafianie z Krośnic oprócz tego, że jeździli do Kurii na spotkania, postanowili pisać listy, uznając, że musi być jakiś ślad po naszych zgłoszeniach, nie mogąc bazować tylko na rozmowach. Parafianie wysyłali więc wiele listów do Kurii, pod którymi podpisywało się kilkadziesiąt osób. – Byliśmy pełni nadziei, że ks. arcybiskup po zapoznaniu się z faktami na temat działań księży Buryłów podejmie w końcu decyzję o ich odwołaniu z Krośnic. Niestety, o ile w bezpośrednich rozmowach kościelni hierarchowie byli bardzo wylewni i wprost mówili o patologii w krośnickiej parafii, to słowa te nie znalazły niestety odzwierciedlenia w odpowiedziach na nasze pisma. Pisemne odpowiedzi na nasze pisma otrzymywaliśmy dopiero po wielu tygodniach i monitach. Wszystkie one wyglądają jednakowo i są bardzo lakoniczne. Przygotowane wg zasady „kopiuj-wklej” – wyznają nasi rozmówcy.
Sprawdziliśmy – w każdym piśmie odpowiedź Kurii brzmi praktycznie tak samo: Odpowiadając na Państwa korespondencję Kuria Metropolitalna Wrocławska uprzejmie informuje, że trwa obecnie stosowne postępowanie w przedmiotowej sprawie. Jedynie pisma z końca grudnia ubiegłego roku są trochę bardziej konkretne i zawierają istotną informację, że „z końcem stycznia 2017 r. powinny zostać podjęte wiążące decyzje” o których adresaci pism mieli zostać poinformowani.
Jak się dowiedzieliśmy, ksiądz kanclerz informował parafian z Krośnic, że jest to ostateczna decyzja i może przysiąc w imieniu swoim i arcybiskupa, że księża Buryłowie z parafii w Krośnicach od lipca już nie będą pracować w tej parafii.
– Zaufaliśmy księdzu kanclerzowi i cierpliwie czekaliśmy. Niestety, jest lipiec, a u nas nic się nie zmieniło, znowu zadzwoniliśmy do Kurii. Usłyszeliśmy, tym razem, od kanclerza, że abp podjął decyzję, że póki na nowo nie zjednoczymy się jako wspólnota wokół Kościoła, a nie wokół konkretnego księdza, to arcybiskup nam nowego proboszcza nie przyśle. Powiedzieliśmy kanclerzowi, że póki księża Buryłowie tu są o żadnym „zjednoczeniu” nie może być mowy, bo to właśnie oni są winni tym podziałom! Byliśmy zszokowani i zdruzgotani, bo ksiądz kanclerz nie dotrzymał słowa. „Załatwił” sobie spokój, zrzucając winę na parafian za podziały. Cieszymy się, że zgłaszają się kolejne osoby, które także chcą walczyć o przyszłość naszej Parafii i mają dość tej patologii, która tu ma miejsce od wielu lat. W Krośnicach wrze, a każdego dnia dowiadujemy się o nowych, skandalicznych działaniach braci Buryłów – ludzie w końcu przestają się bać i coraz śmielej opowiadają o swoich doświadczeniach z braćmi Buryłami. Mamy nadzieję, że z każdym dniem będzie nas coraz więcej, że w końcu wierni naszej Parafii przestaną się bać i głośno wyrażą swój sprzeciw, bo jak widać na pomoc obecnego arcybiskupa liczyć w tej sprawie nie możemy.
Uważamy, że rozpowszechniane przekonanie o podziale parafian jest daleko przesadzone i krzywdzące. Ludzie różnią się, co jest oczywiste i naturalne, ale nie ma wielkich podziałów wśród parafian poza tymi, które wywołali sami księża, dzieląc sąsiadów, rodziny, małżonków – mówią w rozmowie z nami krośniccy parafianie.
Janusz Chęciński

Poprzedni artykułKlub Senior+ w Miliczu
Następny artykułFaktur włoskich ciąg dalszy