Zawsze był niezmienny w poglądach i nieugięty w swej postawie. Zawsze odważnie prezentował swoje poglądy przez co narażał się na kłopoty i przykrości. – Stanisława Jacha wspomina Władysław Biernat.

Każdy z nas, idąc przez życie spotyka w drodze wielu ludzi. Różne sytuacje, wydarzenia, fakty stawiają na naszej drodze takich, którzy przechodzą obok nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, żadnej treści, wspomnienia. Lecz zdarza się również, że pośród tłumu pojawia się ktoś, kto swoją osobowością, postawą zostawia wyjątkowo pozytywny i trwały ślad. Staje się wspomnieniem i odniesieniem na pozostałe lata życia. Dzieje się tak tym bardziej, kiedy wspominany człowiek, na drodze życia pojawia się w sytuacji wyjątkowej.
Wspominam Stanisława Jacha nie tylko w dzisiejszym, szczególnym momencie, kiedy trwa dyskusja i procedura mająca doprowadzić do upamiętnienia tego wyjątkowego człowieka w historii naszego miasta. Wspominam Go ponieważ wiążą się z Nim wydarzenia szczególne, takie które z pewnością powinny, na trwałe zostać zapisane jako ważny etap w dziejach Milicza i milickiego powiatu.
Stanisław Jach urodzony w województwie łódzkim w samym środku drugiej wojny, w Miliczu zamieszkał w roku 1963. Wpierw pracował w PZGS-ie a następnie, także jako kierowca, w milickiej placówce PKS.
Jak wyżej wspomniałem, poznałem Stanisława Jacha w okresie szczególnym. Był to wrzesień 1980 roku, w gorącym okresie Wydarzeń Sierpniowych, tuż po podpisaniu porozumień. Pracownicy w milickich zakładach pracy zaczęli tworzyć zakładowe struktury NSZZ „Solidarność”. Jednak pojawiła się także refleksja, że funkcjonowanie Związku jedynie na poziomie zakładów pracy, to zdecydowanie za mało. Za mało, aby uzyskać choćby najmniejszy wpływ na sprawy miasta i okolic, a tych związanych z wieloma trudnościami życia mieszkańców było bardzo wiele. I tak połączyła nas wspólna myśl aby utworzyć lokalną, ponad zakładową strukturę NSZZ „Solidarność”, zrzeszającą przedstawicieli wszystkich zakładowych organizacji związku z terenu Ziemi Milickiej. Zebranie organizacyjne odbyło się w lokalu Dworca PKS. Wybrano tam 5-cio osobowe Prezydium w składzie: Władysław Biernat -Przewodniczący, Zbigniew Swacha – Zca przewodniczącego, Stanisław Jach – Sekretarz oraz członkowie w osobach Tadeusza Kątnika i Adama Gronowicza. Powstała struktura o przyjętej nazwie Oddział Terenowy Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” we Wrocławiu z siedzibą w Miliczu.
Stanisław Jach z wielkim zapałem zaangażował się w działania Prezydium lecz także w ramach swojego zakładu pracy, gdzie był Przewodniczącym Komisji Oddziałowej. Wspierał organizacje zakładowe, uczestniczył w działaniach interwencyjnych na rzecz skarżących się wielu mieszkańców Milicza i okolic w ich żywotnych sprawach . Uczestniczył w pracach merytorycznych na forum przedstawicieli zakładowych organizacji „S” przez co wniósł znaczący wkład na rzecz doprowadzania do rozmów z władzami województwa i podpisania w dniu 3 czerwca 1981 roku Porozumienia z Wojewodą Wrocławskim. Podpisane Porozumienie przyniosło Miliczowi bardzo kosztowne lecz jakże potrzebne inwestycje, takie jak; szpital, oczyszczalnia ścieków, centrala telefoniczna, mieszkania dla lekarzy i inne. Jako Sekretarz Prezydium nadzorował niemal w całości wybory przeprowadzane w zakładowych organizacjach Związku, a było tych organizacji osiemdziesiąt pięć. Brał decydujący udział w organizowaniu obchodów święta 3-go Maja w roku 1981 – po raz pierwszy takich w Miliczu. Podczas tej uroczystości poświęcone zostały Krzyże , które rozniesione przez działaczy związkowych po dzień dzisiejszy można zauważyć w wielu instytucjach Milicza (szpital, szkoły, poczta, i wiele innych). Organizował pamiętne obchody I-szej rocznicy Sierpnia 1980 roku. Przygotowywał milicką Solidarność do Zjazdu Wojewódzkiego i Zjazdu Regionalnego Związku.
13 grudnia 1981 roku na terenie naszego kraju został ogłoszony Stan Wojenny. Stanisław Jach nie przerwał działalności związkowej. Zajął się przede wszystkim dostarczaniem na teren Milicza i kolportażem prasy i wydawnictw podziemnych. Był inwigilowany, przeprowadzano w jego domu rewizje. W marcu 1982 roku, w drodze do pracy został aresztowany i po przewiezieniu do Wrocławia internowany, a następnie przetransportowany do Zakładu Karnego w Nysie. Tam także aktywnie uczestniczył w protestach internowanych, brał udział w ogłaszanych głodówkach. Po trzech miesiącach, z powodu pogarszającego się stanu zdrowia zwolniono Go z internowania. Jednak powrót do domu okazał się koniecznością udania się do szpitala na leczenie, był poważnie chory.
W dniu internowania został zwolniony z pracy, której ciągle szykanowany, nie mógł otrzymać aż do roku 1989, kiedy to razem z Januszem Wierzowieckim podjąłem skuteczną interwencję u dyrektora PKS w Wołowie. Dyrektor ugiął się ponieważ zbliżały się obrady Okrągłego Stołu. Lecz nie był to powrót do poprzedniego zatrudnienia, a nowa umowa, niestety na gorszych warunkach. Przez lata pozostawania bez stałej pracy Stanisław Jach, aby utrzymać wielodzietną rodzinę, imał się każdego zajęcia. Przez wszystkie lata po stanie wojennym, z zaangażowaniem i oddaniem sprawie, był aktywnym członkiem podziemia „Solidarności”. Miałem możność widzieć tę aktywność ponieważ to były lata mojej z Nim współpracy. Wzmożenie naszych wspólnych działań przypada na czas po zbrodniczym porwaniu i zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki. Wówczas po uczestnictwie w pogrzebie księdza Jerzego postanowiliśmy o upamiętnieniu tego tragicznego wydarzenia. Uznaliśmy, że najlepszą formą będzie ufundowanie, z pieniędzy pochodzących ze zbiórki przeprowadzonej wśród pracowników milickich zakładów pracy, pamiątkowej tablicy. Pieniądze na ten cel złożyli pracownicy: POM Milicz, Fabryki Mebli, Zakładu Jajczarsko- Drobiarskiego, Zakładu Melioracji, PKS -u oraz darczyńcy indywidualni. Stanisław okazał się w realizacji tego przedsięwzięcia człowiekiem nie do przecenienia., On to wynalazł odpowiednią płytę. Znalazł zakład kamieniarski, którego odważny właściciel zgodził się w tak niebezpiecznym czasie wykonać zlecenie. Wielu pamięta, że poświęcenie płyty – epitafium odbyło się 24 lutego 1985 roku. Od tamtego czasu jest ona w kościele p.w. św. Andrzeja Boboli materialnym przypomnieniem o tragicznej śmierci bł. Księdza Jerzego Popiełuszki.
Dramatyczne i tragiczne w skutkach lata 80-te ub. wieku zbliżały się do końca. Koniec roku 1988 przyniósł niepewne informacje i komentarze o możliwym ustrojowym przełomie w kraju. Na wiosnę roku 1989 odbyły się obrady Okrągłego Stołu. Stanisław Jach był dobrym obserwatorem minionych i bieżących wydarzeń. Nie był wielkim entuzjastą powstałej sytuacji. Uważał jednak, że oto pojawia się niezwykła szansa na to, że wreszcie Polacy będą mogli po swojemu urządzać swój kraj. Zawsze podkreślał, że „teraz wreszcie będziemy urządzać politykę u siebie po swojemu ”. Nadal działał w NSZZ „ Solidarność”. Uczestniczył w I-szym Zjeździe NSZZ „S” województwa Wrocławskiego po przywróceniu jego legalnego funkcjonowania. Brał udział w przygotowaniu wyborów parlamentarnych 4 czerwca 1989 roku i wyborów prezydenckich 1990 roku w Miliczu. Kandydował do Rady Miejskiej Milicza z listy Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego w wyborach samorządowych I-szej kadencji w roku 1990.

W jesieni 1990 roku przyłączył się do powstającej w Miliczu struktury Porozumienia Centrum. Należał także do Prawa i Sprawiedliwości. Zawsze był niezmienny w poglądach i nieugięty w swej postawie. Zawsze odważnie prezentował swoje poglądy przez co narażał się na kłopoty i przykrości. Nastąpiły znaczące zmiany w zakresie możliwości prowadzenia działalności związkowej. Ludzie „Solidarności” poszli do władzy. Liderzy związkowi porzucili na pastwę losu szeregowych związkowców.
Stan zdrowia Stanisława zaczął się pogarszać, wskutek czego wykonywanie pracy kierowcy stało się niemożliwe. Jedynym rozwiązaniem było staranie się o rentę. Już jako rencista podjął się organizacji Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Rencistów i Emerytów w Miliczu. Będąc jej przewodniczącym ponownie zaangażował się w sprawy dotyczące zwykłych ludzi z terenu miasta i gminy. Pojawiły się kolejne kłopoty w życiu osobistym, a wśród nich ciężka choroba żony. Także coraz gorsze stawały się warunki określające prowadzoną działalność.

Pod koniec roku 1999 postanowiliśmy, że czas zakończyć długą aktywność na dotychczasowym poziomie. Zbliżał się milenijny 2000 rok. Uznaliśmy, że jesteśmy jeszcze w stanie, stawiając w ważnym miejscu Milicza najważniejszy znak Polaków – Krzyż, podkreślić znaczenie i wielkość przypadających na ten rok rocznic.
STANISŁAW razem z przyjaciółmi rozpoczął starania zmierzające do urzeczywistnienia tego, jak się wkrótce okazało, niełatwego zadania. Po pokonaniu bardzo wielu przeszkód, ostatecznie latem 2000 roku, przy ulicy Krotoszyńskiej powstało miejsce, które jest od lat miejscem spotkań z okazji świąt, rocznic i uroczystości państwowych. Krzyż postawiony obok okolicznościowego obelisku na stałe wrósł w panoramę naszego miasta. Przy realizacji tego projektu Stanisław Jach wniósł zdecydowanie największy wkład.

Niestety, wkrótce pojawiły się w życiu Stanisława wydarzenia najbardziej dramatyczne. Na początku stycznia 2001 roku zmarła żona Władysława, a stan Jego zdrowia znacząco się pogarszał. Po pobytach w szpitalu, po różnych diagnozach, ostatecznie okazało się, że Jego wzmagające się cierpienia powodowane są niestety śmiertelną chorobą. Stanisław podjął walkę o życie, niestety ją przegrał. Zmarł po wielkich cierpieniach w dniu 13 września 2007 roku. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Miliczu.

Wydarzenia Sierpnia 1980 roku sprawiły, że jakby w jednym miejscu, w takiej samej sprawie spotkało się wielu, bardzo wielu. Dość powiedzieć, że milicka „Solidarność” liczyła 10000 członków. Spośród tego tłumu wybijały się jak latarnie konkretne osoby. Te, które uznały, że oto dzieje się wielka sprawa, a ta wymaga wyjątkowego zaangażowania i poświęceń. Niestety ceną tego zaangażowania stała się także pomyślność własnych rodzin. Można takich bardzo zaangażowanych wymienić wielu. Jednak wśród nich Stanisław Jach był wartością wyjątkową. Potoczne pojęcie jest takie, że „nie ma osób nie zastąpionych”, niestety Stanisława już nikt nie zastąpił. Bardzo szybko okazało się jak bardzo Go brakuje.
Stanisław Jach swoją pracą związkową i opozycyjną w podziemiu wniósł niemały wkład na rzecz naszego regionu, lecz także pozostawił po sobie znaki materialne – Krzyż zwany Krzyżem Solidarności, Płyta epitafium w kościele, Krzyże w wielu instytucjach Milicza, Jego udział w zmianie nazw ulic Milicza, wyjątkowy ołtarz w uroczystość Bożego Ciała w roku 1981, dzwon Solidarności przy kościele św. Michała Archanioła.

Był człowiekiem bezkompromisowym, odważnym i walczącym. Nie oddawał pola łobuzom. Cierpiał, bo spotkało Go wiele prześladowań i co gorsze, nielojalności i zmienności ze strony kolegów, którzy zachłysnęli się władzą, stanowiskami i karierami, którym ufał i do których się przywiązywał. Zawsze będziemy Go wspominać jako człowieka skromnego i życzliwego. Takiego, który zawsze spieszy z pomocą i nigdy nie kalkuluje jakie przy okazji będą jego koszty. Był prawdziwym przyjacielem. Takim Go zawsze wspominam.

Stanisław Jach, na zdjęciu pierwszy z lewej, obok autor tekstu i Zbigniew Swacha

czytaj też  Koronawirus - co wiedzieć trzeba

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI.

Milicz, grudzień 2017

Poprzedni artykułPorozmawiajmy o segregowaniu. Poważnie (I)
Następny artykułWoda drożej, ale ile?