Nienawiść nic nie kosztuje, nie trzeba się nawet specjalnie wysilać. Można być zarówno ateistą jak i głęboko wierzącym, można być zimnym, letnim i gorącym. To uczucie demokratyczne i egalitarne w swym najgłębszym sensie.
Najprościej jest już po kilu godzinach orzec, że powodowany nienawiścią mord to dzieło „wariata” całą swą winę zrzucając na jednego człowieka. Najprościej…
Bo wtedy za nic się nie odpowiada, nic że stygmatyzuje się ludzi leczonych psychiatrycznie, nic że sporą grupę spycha się nawet poza margines. Najważniejsze, że doraźnie oczyszcza się swoje sumienie.
Ta codzienna nienawiść nie zawsze ma twarz wykrzywioną gniewem, nie zawsze ma ochrypły od przekleństw głos. Może być „żartem”, może mieć też twarz telewizyjnego redaktora urządzającego polowanie na nielubianego polityka, prezydenta czy burmistrza.
Nienawiść to także insynuacje, to opowieści o inwestycjach, z których jakoby ktoś miał czerpać korzyści kosztem środowiska i lokalnej społeczności. To także świadome mijanie się z prawdą w wielu ważnych, lokalnych sprawach.
Nienawiść to…
No właśnie, każdy może tu dopisać swoje zdanie, każdy może teraz zrobić rachunek sumienia (swojego nie cudzego!) i każdy może spróbować zrobić coś. Cokolwiek, zanim wszyscy utoniemy w tym jadzie.