Nie będzie chlewni na tysiące świń. Miała powstać w sercu Doliny Baryczy – mieszkańcy skutecznie protestowali.
Mieszkańcom, samorządowcom i posłom udało się zablokować budowę fermy przemysłowej w pobliżu stawów milickich. – Instytucje państwowe nie kiwnęły palcem – komentuje burmistrz Milicza.
Inwestycja miała powstać w pobliskiej wsi Olsza. – Młode prosięta będą przywożone z zagranicy, a następnie tuczone i wywożone na rzeź poza granice kraju. Będziemy dla nich hotelem – opowiadała „Wyborczej” sołtyska wsi Anna Niedbała. – W tej inwestycji nie ma żadnych korzyści dla gminy. Jeden człowiek będzie działał na szkodę całej wsi. W dodatku prosięta będą wwożone i wywożone cztery razy do roku, co daje nam łącznie 8 tys. świń.

Z kolei ekolodzy alarmowali, że budowa chlewni będzie katastrofą dla przyrody. Gnojowica wywożona na pola może spłynąć do stawów, co sprawi, że woda nie tylko będzie skażona; dojdzie też do gwałtownego zakwitania zbiorników. Dodatkowo chlewnia mogłaby pozbawić mieszkańców wody, gdyż Olsza jest krańcową miejscowością, gdzie występuje najmniejsze ciśnienie wody.

– Instytucje państwowe nie kiwnęły palcem – komentuje burmistrz Milicza Piotr Lech.

Budowa chlewni w Dolinie Baryczy. Sprawa trafiła do CBA
Na pomysł negatywnie zareagował także burmistrz Milicza, Piotr Lech: – Nie mówimy o gospodarstwie, tylko przemyśle, gdzie nie hoduje się zwierząt, a produkuje na rzeź. To będzie śmierć dla turystyki, w którą obecnie inwestują u nas odważni przedsiębiorcy. Sprowadzają się też osoby z miast. Ale kto będzie chciał jechać do miejsca, gdzie panuje smród, muchy włażą do oczu, słychać kwiczenie, a pod nogami pałętają się szczury?

Więcej na dolnośląskich stronach GW
O sprawie pisaliśmy – tu tu i tu

Poprzedni artykułLewe zaświadczenia i osiem lat więzienia
Następny artykułRMF FM: Lockdown utrzymany prawie w całości przez kolejne dwa tygodnie.