31 marca w Rudzie Sułowskiej odbyła się konferencja prasowa w związku z groźbą cofnięcia dopłat wodnośrodowiskowych przez Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Samorządy z Doliny Baryczy, środowiska naukowe i badawcze, wzywają resort do odstąpienia od tej szkodliwej decyzji, która może kosztować Stawy 31 mln złotych. Bez tych środków przedsiębiorstwo nie jest w stanie przetrwać, a wraz z nim upaść musi rezerwat ptactwa wodnego.
– Zwracamy się do Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej o wycofanie się z propozycji polegającej na przesunięciu środków z rekompensat wodnośrodowiskowych na rzecz gospodarki morskiej (badania nad populacją dorsza bałtyckiego) w ramach PO Rybactwo i Morze 2014-2020. Planowane działanie może spowodować upadek gospodarstw rybackich w Polsce, co w konsekwencji poważnie zagrozi przede wszystkim środowisku przyrodniczemu – twierdzą lokalni samorządowcy.
Apel do Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej podpisali: Piotr Lech, burmistrz Milicz, Piotr Połulich – prezes spółki ,,Stawy Milickie’’, Beata Orłowska, przedstawicielka Stacji Ornitologicznej Uniwersytetu Wrocławskiego w Rudzie Sułowskiej, Zdzisław Średniawski, z-ca burmistrza Żmigrodu, Krzysztof Osmelak, starosta Milicki, Ignacy Miecznikowski, wójt gminy Cieszków, Andrzej Biały, wójt gminy Krośnice i Ryszard Lech, radny Sejmiku Dolnośląskiego.
Stawy Milickie to największy kompleks stawów hodowlanych w Polsce. Niedostateczne nakłady finansowe na Stawy Milickie będą jednoznaczne z ich powolną degradacją, jako podmiotu gospodarczego, ale również całego ekosystemu. W przypadku zatwierdzenia decyzji Ministerstwa, spółka Stawy Milickie SA utraci możliwość uzyskania rekompensat wodnośrodowiskowych w kwocie ponad 33,5 mln zł w okresie 5 lat (ok. 6,7 mln zł rocznie).
– Przyłączając się do wielu środowisk, które protestują przeciwko planom rządu, my – jako najbliżsi sąsiedzi, gospodarze, włodarze, naukowcy i inni beneficjenci, wspieramy ww. inicjatywę. Dlatego zwracamy się do Ministerstwa o roztropność i o niepodejmowanie decyzji, które w perspektywie zagrażają bytowi stawów, stworzonych ręką ludzką i istniejących od XIII wieku.
Propozycja wycofania się przez rząd z dopłat wodno-środowiskowych jest prostą drogą do zniszczenia Stawów Milickich. Ale jest też mechanizmem bardzo szybkiego zniszczenia wyjątkowego ekosystemu, obszaru chronionego oraz ptactwa wodnego zlokalizowanego wokół wód Stawów Milickich.
– Minister zamierza przesunąć środki dopłat wodno-środowiskowych dla gospodarstwa rybactwa śródlądowego, czyli w tym dla Stawów Milickich na rzecz gospodarki rybactwa morskiego. Największym beneficjentem tych dopłat są właśnie Stawy Milickie. Nie mamy co prawda oficjalnego stanowiska ministerstwa w tej sprawie. Opieramy się jedynie na medialnych doniesieniach planów resortu, ale to jest już wystarczający powód, aby podjąć działania wyprzedzające zakusy resortu, które, jeśli weszłyby w życie to doprowadziłyby do zniszczenia pracy blisko tysiącletniej pracy człowieka tworząc to naturalne środowisko ryb i ptaków na terenie Stawów Milickich, które znajdują się na liście unikalnych miejsc UNESCO. Jestem ciekawy, czy przeniesienie środków z dopłat dla gospodarstw rybactwa śródlądowego do rybactwa morskiego spowoduje także przeniesienie kilkudziesięciu unikatowych gatunków ptaków. To wszystko może mieć nieodwracalny wpływ na degradacje tych obszarów środowiskowych tego systemu. Uzasadnienie, które ja w tej sprawie przeczytałem jest, mówię językiem bardzo dyplomatycznym wysoce niesatysfakcjonującym. Między innymi stwierdza się, ze te dopłaty dotychczasowe, w latach 2007 – 2013 nie spełniły swojej roli. A hodowla karpia stała się niekonkurencyjna. My się z taką argumentacją nie zgadzamy. To co przetrwało tutaj tysiąc lat, w tym szereg wojen i nawałnic oby nie zostały zniszczone bezmyślnymi decyzjami – powiedział burmistrz Piotr Lech.
– Z przesunięcia środków z rybactwa śródlądowego do morskiego nie przyniesie wzrostu ilości wyławianych w Bałtyku dorszy, natomiast z dopłat dla rybactwa śródlądowego można zrealizować zwiększenie ryb w stawach. Cały świat stawia na rybactwo śródlądowe, podczas, gdy w Polsce są chęci odwracania się od tego trendu – podkreślał Piotr Połulich, prezes spółki ,,Stawy Milickie’’.
– Od kilkudziesięciu lat na większości terenów Stawów Milickich funkcjonuje rezerwat ptaków. Trzeba podkreślić, ze całe bogactwo ptasie opiera się na ekstensywnej gospodarce rybackiej. Jeśli nie będzie tu produkowana ryba, to w ciągu kilkunastu, kilkudziesięciu lat obszar ten zostanie zdegradowany. Teren Stawów Milickich jest ważnym lęgowiskiem dla ponad dwudziestu gatunków ptaków zagrożonych w skali Europy. Polska przystępując do sieci OBSZARÓW NATURA 2000 zobowiązała się do ochrony tych obszarów a jakość tych obszarów nie zostanie obniżona. Jeśli gospodarstwo rybackie nie będzie tutaj produkowało ekstensywnie ryb, to znacząco spadnie różnorodność tego regionu a Polska będzie po prostu płaciła za doprowadzenie do tego finansowe kary – powiedziała Beata Orłowska, przedstawicielka Stacji Ornitologicznej Uniwersytetu Wrocławskiego w Rudzie Sułowskiej.
– Jako radny Sejmiku Dolnośląskiego deklaruję, że w najbliższym czasie podejmiemy działania, aby europosłowie z Dolnego Śląska oraz Wielkopolski stworzyli grupę nacisku, przeciwstawiającą się tym złym pomysłom polskiego ministerstwa – podkreślił Ryszard Lech, radny Sejmiku Dolnośląskiego.
Do spotkania z europosłami, jak zapowiedział Piotr Lech, burmistrz Milicza ma dojść w najbliższym czasie w Warszawie.
– Gdyby doszło do likwidacji do likwidacji dopłat dla rybactwa śródlądowego, to można by ten fakt porównać do chęci wyburzenia Wawelu, wrocławskiego Ratusza, czy Belwederu. Stawy Milickie są perełką nie tylko Polski, ale i Europy i dla mnie bezwzględną głupotą byłoby gdyby ten obszar został przez tego typu decyzje zdegradowany – podkreślił Ignacy Miecznikowski, wójt Gminy Cieszków.
Henryk Olkiewicz